Dam Wam dobrą radę. Jak macie okład żelowy, taki co go można zamrozić, zazwyczaj niebieski i trzymacie go poza zamrażalnikiem, to warto go trzymać w jakiejś folii. W zamkniętej torebce strunowej najlepiej. Jak to gówno się rozleje, to jest jakaś masakra. To jest jedna z tych rzeczy, którą warto się nauczyć na cudzych błędach.
Fakt, stary był już ten mój okład i zewnętrzna folia pewnie się przetarła. Na szczęście zauważyłam w miarę szybko i to gówno nie zdążyło zaschnąć. Niestety popłynęło na niższe półki z papierami i wpłynęło pod regał, a to oznaczało podniesienie regału. A podniesienie regału, to nie jest taka łatwa sprawa, bo najpierw musiałam wszystko z niego wyjąć. Książki są w chuj ciężkie i nie było nawet szans na przesunięcie tego mebla. Poza tym ja potrzebowałam się dostać pod.
Jak już opróżniłam regał, to musiałam go teraz podnieść. Mam taką klasyczną kratownicę z Ikea. Tylko w sumie mam postawione jedno na drugim i góra 2×4 waży ponad 22 kg, a dół 4×4 jakieś 38 kg. No ale ja nie zdejmę 22-kilogramowego regału, który mam na wysokości twarzy? Oczywiście że dałam radę. I nawet nic nie uszkodziłam. A dolną część z jednej strony przechyliłam i nogą wkopałam pod nią zwinięty w rulon ręcznik dodatkowo owinięty karimatą. No i bajka, trzeba sobie radzić z tym, co się ma.
Jak to niebieskie gówno wszystko oblepiło. Dykta pod spodem i podkładka filcowa cała w tym syfie. Pudełko kartonowe, które stało na najniższej półce nasiąkło i przykleiło się do regału.
Jak już wszystko wyjęłam z tego regału, to musiałam to odkurzyć. No bo nie będę ściemniać, nie pamiętam kiedy ostatnio tam odkurzałam. Kurz z książek fruwał po całym mieszkaniu. Prawie żem się udusiła przy tej akcji. A w międzyczasie jeszcze musiałam dźwignąć ten mniejszy regał i wtarabanić go z powrotem na wysokość 1,5 metra. Potem jeszcze układanie tego wszystkiego na półkach. To chyba można już jako trening potraktować ;)
W sumie jakieś 5 godzin mi się zeszło, a ręce jeszcze na drugi dzień szorowałam, żeby pozbyć się niebieskiego odcienia. Tak że ten, okłady żelowe polecam trzymać w zamkniętych woreczkach strunowych.