Ostatnio dużo chodzę. Czasami spaceruję, zależy od dnia. Zawzięłam się, że w sierpniu będę robiła co najmniej 10 tysięcy kroków dziennie, a umówmy się, nie mam tak dużego mieszkania, żeby to wychodzić między biurkiem a lodówką. No to łażę po okolicy jakiś 7-10 km, ale raz zapuściłam się do Łazienek pooglądać zwierzaki. Wiewiórki ganiały się jak nienormalne, nawet jakiś paw się trafił. Kaczki to standard i oczywiście łabędzie. Łabędzie są przereklamowane. Znaczy z daleka to może nawet się jakoś prezentują, ale jak dla mnie to są psychole. Taka dzika wersja gęsi. Gęsi też są nienormalne. Robią hałas o nic. Jedne i drugie mają jakieś takie szaleństwo w oczach.
No i jak patrzyłam jak ten ptaszor pływał sobie przy brzegu, kątem oka zauważyłam, że coś się w trawie poruszyło. Szczur. Bydlak jakiś spasiony. Wielkości standardowego kanałowego szczura. Miałam kiedyś szczura, wiec sam widok mnie nie rusza, ale jak do wszystkiego co dzikie, się nie zbliżam. Ja patrzę, a nagle łabądź przyspieszył i próbował go dziabnąć. Normalnie go przyatakował. No i powiedzcie, że nie psychol.
Tak że ten, uważajcie na łabędzie.